wtorek, 2 kwietnia 2013

Pot, krew, łzy i jedzenie

Tak jak pisałam już wcześniej postanowiłam zrobić domowy domowy chrzan. Ciężko było zdobyć odpowiednio dorodny i duży korzeń, myślałam, że gdy to mi sie uda to będzie już tylko prosciej, a okazało sie, że było już  tylko trudniej. Korzen do domu przyniósł moj tata, a wczesniej moja siostra stała pół  godziny w kolejce żeby go kupić. Do pracy zabrałam sie dopiero wieczorem w wielki piątek, żeby na sobotę był gotowy i można było go wlozyc do koszyczka razem z innymi pokarmami. W piątek poszłam  na wieczorne nabożeństwo do kosciola. Wrocilam do domu dopiero o 22:00 i wtedy zaczęła sie moja przygoda z chrzanem. A więc obrałam 200g korzeń i umylam go dokładnie. Nastepnie przygotowałam sloik po  musztardzie i wyparzylwyparzylam go. Chrzan jest bardzo twardy dlatego naostrzylam nóż i pokroilam go na kawalki o dlugosci 2cm.(Skaleczylam wtedy palec dlatego radze uważać) Wzielam blender i wsypalam kawalki korzenia do srodka. dodalam pół łyżeczki octu i łyżeczke wody (łyżeczka taka do herbaty ) i wszystko zblenderowalam. Kiedy otworzyłam wieczko by sprawdzic czy  jest już wystarczająco drobny zapomnialam, że nie wolno sie nad nim pochylac i omylkowo zrobiłam  to. Jego ostry zapach tak mnie odrzucił ze az zrobilam kilka krokow do tyłu i nabilam siniaka na plecach uderzając o blat z tyłu. Kiedy już dobrze polaczylam skladniki wstawiłam sloik do którego wlozylam chrzan do lodówki. W nocy stracił on na zapachu ale za to skladniki sie ze soba  polaczyly i zyskal on na smaku. CHRZAN MA BARDZO INTENSYW NY ZAPACH DLATEGO WYCISKA Z OCZU LZY. NALEZY WIEC PAMIETAC ZEBY GO NIE WACHAC I NIE POCHYLAC SIE NAD NIM.




1 komentarz:

Anonimowy pisze...

jesetm pewnw, że się przy tym napracowałaś, bo sama kiedyś próbowałam zrobić domowy chrzan